FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 16. ZASADZKA! CZYLI JAK ŁATWO STRACIĆ ZĘBY... Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Orgrim
Mędrzec Imperium



Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Azaram

PostWysłany: Śro 23:40, 30 Sie 2006 Powrót do góry

(...)Nagle, niewiadomo skąd, pojawił się obok nich buro ubrany mężczyzna o wysuszonej twarzy skrytej pod szerokim rondem kapelusza. Bez specjalnych ogródek oparł się oboma rękami o blat i pochyliwszy się nieco w stronę maga przemówił wyjątkowo suchym i obojętnym głosem, szczerząc przy tym mocno pożółkłe zęby.
-Ponoć, waść, szukacie koni... Dla takich nic nie będę miał. – skinął głową na Thurgona i nie czekając odpowiedzi zwrócił się wyłącznie do Daemara. – Jak waćpan chcesz, to idziemy teraz, bo już się ciemno robi, a jutro czasu nie mam zbyt wiele. Ponoć wam spieszno... Więc jak będzie?
-No, w takim razie... – odparł powoli mocno zaskoczony Daemar. – W takim razie chodźmy.
Dopiwszy to, co mieli, wstali i poszli za hodowcą w stronę wyjścia. Wieczór był jeszcze dość jasny, choć mglisty. Daemar ukradkiem rozejrzał się po okolicy i upewnił, że nikt za nimi nie wyszedł z mroku tawerny.
-Miej oczy otwarte i bądź czujny! – szepnął ostrożnie do krasnoluda. – Nie ufam mu…
-Ludziom nie można ufać… - syknął Thurgon mając najwidoczniej podobne przeczucia.
Mężczyzna zarzucił na ramiona ciemny płaszcz, poprawił kapelusz i skinieniem głowy nakazał podążanie jego śladem. Ruszyli szeroką, słabo oświetloną ulicą, na której dogasał dzienny ruch. Mieszkańcy wracali do domów, gospód, opróżniali kramy, po których pozostawał drażniący zapach zleżałych ryb, gdzie niegdzie straże rozpoczynały wieczorny obchód, a żebracy zebrawszy z bruku ochłapy jedzenia zaszywali się w swoich kryjówkach. Miasto powoli cichło.
Z wolna oddalali się od portowego centrum i zagłębiali w węższe i ciemniejsze uliczki, otoczone coraz uboższymi chatami. Z czasem zabudowa zaczęła się przerzedzać, pojawiły się obory i zagrody, a w nozdrza podróżników wdarł się zapach bydła i gnojówki. Thurgonowi zdawało się to nie przeszkadzać, jednak Daemar zdecydowanie wolał już pozostawiony na nabrzeżu swąd ryb.
Idący bez słowa hodowca niespodziewanie zatrzymał się. Przed nimi stał stary i mocno zaniedbany dom, za którym rozciągało się drewniane ogrodzenie. Ze stajni słychać było niemrawe pochrapywania koni. Po ścianie piął się bluszcz.
-Zatem jesteśmy – mężczyzna przerwał milczenie. – Pozwól, waść. A ty zostań tu, jeśli łaska, co byś mi koni nie spłoszył – rzucił do krasnoluda półgębkiem.
-…Żebym ja ci zębów z gęby nie wypłoszył… - burknął ledwo słyszalnie Thurgon i odszedł pod najbliższe drzewo rozpinając po drodze pas.
Daemar mocniej zacisnął dłoń na kosturze i wszedł za hodowcą do ciemnego wnętrza chaty. Stare deski zaskrzypiały pod ich nogami. Podarte błony w oknie wpuszczały do wnętrza znikome ilości światła, ledwie pozwalające dostrzec zarysy kilku mebli.
-Wejdź, waść. Załatwmy to szybko... – rzekł kapelusznik otwierając drzwi do dalszej izby, w której panował jeszcze gęstszy mrok. Daemar uczynił krok na przód i zatrzymał się. Coś było nie tak. Krótkie, ledwie słyszalne szepty doszły jego uszu. Odwrócił się i zobaczył zatrzaskujące się przed nim drzwi na zewnątrz. Ktoś wyskoczył z cienia i chwycił go za szaty. Błysnął sztylet. Mag wyrwał się z uchwytu, a nagła eksplozja światła rozpędziła ciemność. Kilka przerażonych twarzy mignęło mu przed oczami, nim nagłe, silne uderzenie wytrąciło mu kostur z dłoni. Powróciła czerń. Pchnięty mag opadł na podłogę z westchnieniem bólu.
-To czarodziej! – rozbrzmiał czyjś zlękniony głos. Nerwowe kroki zbliżyły się do klęczącego Daemara.
-Trzeba go zabić...
Wtem z zewnątrz dało się słyszeć dziki, wściekły ryk. Nim ktokolwiek pojął, co się dzieje, drzwi z hukiem wyleciały z zawiasów i roztrzaskały się o deski. Wraz z nimi do izby wtoczył się Thurgon i grzmotnął potężną pięścią jednego z bandytów. Ten wyprężył się i runął bez przytomności na przeciwległą ścianę. Stojąca najbliżej dwójka natychmiast ruszyła do ataku na nowego przeciwnika.
-No chodźcie, psubraty! – ryknął krasnolud. – Gołymi rękami poskręcam wam karki!...
W mroku izby zapanował istny rejwach. Bandyci zdawali się zapomnieć o magu i natarli hurmem na Thurgona, który, pomimo iż okrążony, nie dawał im szansy na zadanie ciosu. Dopiero uderzenie krzesłem w głowę odebrało mu tyle werwy, że następujący po nim grad ciosów i kopniaków sprowadził go na podłogę. Miotał się i walczył zawzięcie, jednak nie był w stanie wydostać się z kotła.
Daemar powstał i dobył miecza, który na szczęście miał przy pasie. Ciął dwóch zbirów przez plecy, co dało Thurgonowi szansę wyrwania się z własnej kaźni. Kolejny wymach rozpędził pozostałych zbirów na boki pomieszczenia. Dwaj ranni uciekli przez wyważone drzwi.
Mag ruchem ręki przywołał kostur, który wfrunął wprost do jego otwartej dłoni. Krasnolud z trudem zebrał się z podłogi i stanął obok. Chwiał się i z trudem łapał powietrze, ale był gotów do dalszej walki. Naprzeciwko nich stało czterech łotrów. Dwóch z nich miało wyciągnięte sztylety. Jeden dobył krótkiego miecza.
Daemar oddał towarzyszowi oręż, gdyż obolałe ramię odmawiało mu posłuszeństwa. Sam wyciągnął przed siebie kostur, od którego promieniowała złowroga błękitna poświata, a Thurgon przyjął bojową postawę.
Napastnicy wyraźnie wahali się przed atakiem, chociaż mag wątpił, czy mieliby teraz jakiekolwiek szanse wyjść cało ze starcia z nimi. Thurgon był zbyt poturbowany, by walczyć z tyloma przeciwnikami, ale na pewno tanio by życia nie oddał. Nikt nie chciał ginąć, a tu zapewne nie obeszłoby się bez tego.
Stali wszyscy w milczeniu czekając na ruch przeciwnika, który rozpocznie jatkę. W pełnej napięcia ciszy dało się słyszeć szarpaną melodię nerwowo łapanych oddechów. Oczekiwanie przedłużało się.
Tętent kopyt na zewnątrz oznajmił wszystkim ucieczkę fałszywego hodowcy koni. W końcu któryś z opryszków nie wytrzymał i syknął pełnym wściekłej bezsilności głosem.
-Wynoście się! Jak najdalej!...
Daemar z Thurgonem powoli i ostrożnie ruszyli do wyjścia. Nikt nie próbował ich zatrzymywać - nikt nawet nie drgnął. Na ulicy przeszli nad ciałem jednego z ranionych zbirów i nie tracąc czujności skierowali się w stronę lasu. Dopóki chata nie wyszła z zasięgu ich wzroku, żaden nie przerwał milczenia. Szli nasłuchując i oglądając się za siebie, aż ostatnie zabudowania nie skryły się za ścianą drzew, a zmęczenie nie zmusiło ich do postoju.
Powrotu do „Czerwonego Węgorza” nawet nie rozważali. Hamar na pewno był w zmowie ze zbirami kapelusznika, a oni bez wątpienia mieli już z owej stajni nie powrócić. Tobołki pozostawione w tawernie niechybnie przepadły, podobnie, jak wszelkie dowody ich tam obecności. Nie było po co wracać, a zostawać w mieście byłoby zbyt niebezpiecznie.
-...Przeklęty człeczy ród, psia ich mać! – splunął Thurgon przykładając zimną klingę do opuchniętego oka. Wglądał, jakby wpadł pod kopyta rozpędzonej kawalerii. Lewe oko miał sine i tak zapuchnięte, że nie był go w stanie otworzyć, prawe natomiast zakleiła zakrzepła krew z rozciętego łuku brwiowego. Z pękniętej wargi spływała po brodzie purpurowa strużka, a głowę ozdabiał wielki guz przypominający o trafieniu krzesłem. Dodatkowo podczas walki otwarła się rana na przedramieniu, pochodząca od erimskiej strzały. Wyglądał zdecydowanie źle i dla Daemara prawdziwie zaskakujące było, że pozostał przytomny i nawet nadmiernie się nie skarżył. Pomijając oczywiście sarkanie na przeklętą ludzką rasę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wulfgar
Klanowy Mędrzec



Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Midirhielm

PostWysłany: Pią 10:40, 01 Wrz 2006 Powrót do góry

wiesz bardzo podobało mi sie to w jaki sposub to napisałeś . Tylko coś sie tak przyczepił do tych wielokropków ? Świetnie wszystko wyglądało walka dobrze opisana tylko czarodziej wyjmuje miecz zamiast róchem dłoni przywołac różdzke ? raczej powinien ich zabic albo oszołomic błyskawicą albo chodzźby światłęm przestraszyc . Smile ale ogułem bardzo dobre


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Orgrim
Mędrzec Imperium



Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Azaram

PostWysłany: Pią 14:40, 01 Wrz 2006 Powrót do góry

on z różnych względów nie jest tak potężny, jak by chciał... Każde użycie mocy go osłabia, ponadto jest on władcą światła i (póki co) najmocniejsze co może z siebie wykrzesać to piorun, który to kosztuje go bardzo wiele wysiłku Wink

Daemar nie ma lekko, a dlaczego tak jest - będzie wyjaśnione w przyszłości Very Happy

(a co! zrobie sobie reklame!) Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Thornvall
Mędrzec Imperium



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 624
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Północne Krainy

PostWysłany: Nie 15:32, 03 Wrz 2006 Powrót do góry

Reklama, reklamą, ale tu chyba Ci jej nie trzeba Wink

A Wulfgar to chyba nie czytał wcześniejszych fragmentów albo czytał je dość dawno - bo swego czasu ja też miałem podobne wątpliwośći, ale Orgrim wszystko wyjaśnił...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Orgrim
Mędrzec Imperium



Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Azaram

PostWysłany: Nie 15:43, 03 Wrz 2006 Powrót do góry

no niby ok, ale ktoś czytający książkę i nie mający ze mną kontaktu takiej możliwości miał nie będzie, a lepiej żeby podobnych wątpliwości nie było, więc zastrzegam, że będzie to wyjaśnione Wink

a co do reklamy - z regóły nawet to co najlepsze jej potrzebuje, żeby zaistnieć, a ja tym bardziej... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin