FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 5. ZAJŚCIE "POD KULAWYM MUŁEM" CZYLI O KARCZEMNEJ Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Orgrim
Mędrzec Imperium



Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Azaram

PostWysłany: Śro 10:31, 02 Sie 2006 Powrót do góry

* * *

Krolan był miasteczkiem kupieckim leżącym na Starym Trakcie i , pomimo iż był ostatnią mieściną przed zachodnią bramą Tul Duaru, nigdy nie działo się w nim nic nadmiernie interesującego. Karawany przyjeżdżały i odjeżdżały, czasem jakieś grupy zbrojnych robiły krótki przystanek w podróży. Nie brakowało także różnych podejrzanych jegomości i rzezimieszków, szukających łatwego zysku, jednak nikt nie bawił tu dłużej niż kilka dni.
Wprawdzie to tutaj wschód spotykał się z zachodem, lecz życie wartko przepływające przez krolański rynek płynęło dalej, a ślady jego obecności szybko zacierali kolejni podróżnicy.
Miasto pełne było gospód, tawern i sklepów, a domy kupieckie wyjątkowo łatwo było rozpoznać, gdyż w przeciwieństwie do chłopskich drewnianych chat były wysokie, murowane, kryte kolorową dachówką, a okna błyszczały wielobarwnymi szkiełkami. Pomimo zmierzchu, w całym Krolanie było gwarno i tłoczno. Rynek mienił się setkami towarów wszelkiej maści i pochodzenia – od zwierząt i roślin, przez egzotyczne przyprawy z Aneratu, aż po broń i kosztowności.
Daemar wraz z dziesiątką żołnierzy długo szukali gospody mającej jeszcze dość miejsc, by ich wszystkich pomieścić i przenocować. Kiedy w końcu się to udało i gospodarz „Kulawego Muła” udostępnił im sześć pokoi, wszyscy z ulgą udali się na posiłek i degustację tutejszych trunków. Jedna duża izba pełna była zarówno ludzi, krasnoludów i erimów, co wydawało się trudne do pogodzenia. Większość żołnierzy Eilena natychmiast po ustaleniu czasu zbiórki, zainteresowała się piwem roznoszonym przez trzy młode kobiety, a także samymi kobietami, dzięki czemu szybko znikli w tłumie.
Daemar zasiadł w narożniku drewnianej ławy za stołem i zajął się nabijaniem fajki. Po chwili zjawił się Eilen z kuflem chmielowego napoju i usiadł obok. Pociągnął kilka łyków, po czym starł pianę z ust.
-Panie... Przed Duluthem mówiłeś, że Urior wkrótce ruszy. I rozpocznie się wojna. – Mag potakująco pokiwał głową nie odrywając oczu od fajki. – Skąd to wiesz? Urior jest przecież daleko na południu. W dodatku po wschodniej stronie gór, a Ty jedziesz z zachodu...
-A czy muszę siedzieć pośród chmur, żeby wiedzieć, iż zbliża się ulewa, drogi chłopcze? – starzec podniósł oczy i lekko się uśmiechnął. – Przed każdym wielkim wydarzeniem można dostrzec jego zwiastuny. Tak jest i teraz....
Eilen zamyślił się przez chwilę nad kuflem.
-Czy masz może na myśli ten spokój na ziemiach Czarnoksiężnika? I te zmierzające na południe grupki jego sługusów? Bo to istotnie zastanawiające. Jeśli rzeczywiście jest tak, jak mówisz, to przez te kilka lat Czarnoksiężnik mógł zgromadzić wielkie siły... Ojciec mi opowiadał, że kiedyś nie było jednego roku, w którym mury Kaliasu nie zaznałyby szturmu, czy oblężenia. Wiele krwi wsiąkło wtedy w dorgadzkie ziemie. Zbyt wiele... Pamiętam, jak dawniej ataki nie ustawały ani na chwilę. Jeszcze przed kilku laty! Heh... – zaśmiał się pociągnąwszy kolejny łyk piwa – Skąd brało się tyle wojsk? Wyczarowani, czy jak? Nie wiem jak potężny musi być Czarnoksiężnik, żeby bez mrugnięcia okiem tworzyć takie armie i posyłać je na śmierć. Ja dzieckiem jeszcze byłem i....
-W chwili obecnej – przerwał mu Daemar – Korfadhor, zwany również Czarnoksiężnikiem, nie stanowi już problemu i nigdy więcej nie przekroczy waszych granic. Rozmawiając z Duluthem i z tobą, ani raz o nim nie wspomniałem. – błędne rozumowanie i gadatliwość Eilena zaczęły nieco irytować maga. – Mówiłem o wojnie z Uriorem, który - owszem – jest daleko, ale gdy będzie gotów, jego nieprzeliczona armia przemaszeruje cały Eltar, paląc i niszcząc wszystko co napotka. Mówiłem o tym, że należy zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić...
Młody dziesiętnik nie wiedział, co odpowiedzieć. Wlepił oczy w naczynie złocistego napoju i siedział w milczeniu. Daemar w tym czasie skończył nabijać fajkę i podpaliwszy tytoń pogrążył się w rozmyślaniach. Nim zdążył jednak trzeci raz fajki do ust przyłożyć, uwagę jego i Eilena zwróciło jakieś zamieszanie na środku sali. Doszło do przepychanki, a po chwili tłum ryknął, gdy stojący przy kontuarze krasnolud rzucił się na łowcę i powaliwszy na podłogę jął okładać go potężnymi pięściami. Erim wyzwoliwszy się spod gradu ciosów, posłał kopniakiem napastnika pomiędzy otaczających ich ludzi. Podniosła się wrzawa, pofrunęły pod sufit kufle i po chwili do bójki dołączyła cała sala. Eilen widząc jednego ze swoich podkomendnych znikającego pośród kotłujących się ciał, pospieszył z pomocą. Daemar z poirytowaniem pokręcił głową obserwując zaistniałą sytuację. „Mogliby spożytkować nadmiar sił w mądrzejszych celach...”, pomyślał.
Kobiety roznoszące piwo zdołały uciec na zaplecze, do którego dostępu zaciekle bronił stojący za kontuarem oberżysta, grzmocąc drewnianą pałką każdy łeb, który miał pecha znaleźć się w jego zasięgu. Walka stawała się coraz bardziej zacięta. W ruch poszły tace i krzesła służąc za oręż. Ryki krasnoludów raz po raz zagłuszały wrzaski ludzi, okrzyki Erimów i ogólny zgiełk bijatyki. Po podłodze popłynęła fala piwa z roztrzaskanej beczki, a drewniany świecznik runął spod sufitu zahaczony czyjąś ręką.
Ten pokaz ogólnej głupoty nie na żarty rozzłościł maga. Jego oblicze pociemniało, a oczy rozbłysły błękitem piorunów. Wstał i odsunąwszy ławę, ruszył w kierunku największej zawieruchy na środku sali. Jego ruchy nabrały dziwnej, nieludzkiej dynamiki.. Promieniowała od niego potężna moc, która sprawiała, że budynek zdawał się drżeć w posadach.
W miarę zbliżania się maga do serca bijatyki, tłum rozrzedzał się i cichł. Ludzie w popłochu uskakiwali przed starcem, zapominając o wcześniejszych zwadach. Kiedy dotarł na środek sali, w gospodzie panowała już niemal zupełna cisza.
-Durnie! – zagrzmiał demonicznym głosem Daemar. – Gdybyście potrafili wykrzesać z siebie chociaż połowę tego zapału wobec nagorskich wojsk!... Głupotą nie ustępujecie trollom! Od tysiąca lat toczyliście krwawą wojnę, która jednak niczego was nie nauczyła. Jesteście głupcami i nimi pozostaniecie! Jeżeli za to ginęli wasi ojcowie, to ginęli na marne. Przez was i wasze bezsensowne spory, kłótnie i bratobójcze wojny Eltar spłynie niepowstrzymaną falą zniszczenia, a wy doczekacie Wielkiego Kresu! – kostur rozbłysł ostrym światłem, które jednak szybko zgasło. – Niech was wszystkich pochłoną duchy Otaronu...
Mag przeciągnął iskrzącym spojrzeniem po twarzach wszystkich przytomnych i nieprzytomnych awanturników, po czym energicznym krokiem ruszył w stronę drzwi, by zaraz zniknąć w mroku ulicy. Wszyscy stali, siedzieli, bądź leżeli osłupiali tym, co zobaczyli i usłyszeli.
Pierwszy otrząsnął się Eilen. Wybiegł na zewnątrz śladami maga, jednak już go nie zobaczył w ciemnościach i mgle. Licho wybrukowana ulica była pusta i cicha, oświetlona jedynie wąskimi smugami światła uciekającego przez okna gospody i okolicznych domów. Kilka kroków dalej mgła całkowicie pochłaniała świat, pozostawiając tylko przytłumione odgłosy milknącego miasta.
Po chwili do drzwi doczołgał się jeden z jego żołnierzy z mocno poturbowaną twarzą. Zaraz potem drugi pomógł mu wstać.
-Pojechał? – wybełkotał ledwie trzymając się na nogach.
-Raczej nie. – odparł Eilen po krótkim namyśle. - Wszystkie konie zostawiliśmy w stajni... Niech no któryś sprawdzi. Poślijcie Ragana.
-Ragan nie może – rozległo się wołanie z wnętrza sali. – Rozbił głową beczkę i leży...
-Żyje?
-Jakoś dycha, ale dziś chyba nie wstanie...
-Niech kto inny sprawdzi... A Ragana zanieście na posłanie – dodał po chwili. – Koniec zabawy na dzisiaj...

* * *

----------------ZOBACZ WSZYSTKIE FRAGMENTY----------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Orgrim dnia Czw 10:33, 24 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Thornvall
Mędrzec Imperium



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 624
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Północne Krainy

PostWysłany: Czw 14:34, 03 Sie 2006 Powrót do góry

Umiesz Orgrimie operować różnymi opisami, nawet śmiesznymi jak ta scena - a rozśmieszenie czytelnika nie jest rzeczą łatwą...

Gdy czytałem i doszedłem do momentu, gdy pojawia się barman od razu przypomniała mi się scena w greckim barze z filmu: Jak rozpętałem drugą wojnę światową Very Happy

Poza tym końcówka fragmentu... super Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin