|
Autor |
Wiadomość |
Orgrim
Mędrzec Imperium
Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 623 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Azaram
|
Wysłany:
Śro 10:33, 02 Sie 2006 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
* * *
Wejście do wąwozu znajdowało się już mniej niż pół dnia drogi przed nimi, a mimo to wciąż trwało milczenie. Żaden z żołnierzy nie przejawiał ochoty do rozmów. Każdy starał się unikać wzroku maga, który w nocy wywarł upiorne wrażenie nie tylko na oberżyście. Sam Daemar także nic nie mówił. Sprawiał wrażenie złego z jakichś powodów na samego siebie, ale nikt nie miał ochoty tego sprawdzać.
Taka atmosfera utrzymywała się przez lwią część podróży, aby jeszcze pogorszyć się przed samym wejściem do wąwozu, kiedy to napotkali kilku jeźdźców uciekających w popłochu w stronę miasta, wykrzykujących coś o zasadzce trolli i zniszczonej karawanie. Wcale nie poprawiło to humoru grupce zwiadowców, ale Eilen zadecydował, iż nie zawrócą, póki Daemar nie opuści Tul Duaru po jego wschodniej stronie. Dostał wprawdzie rozkaz eskorty maga jedynie do wejścia do wąwozu, jednak nie miał zamiaru puszczać go samego między trolle. Pośród nieustającej mżawki i gęstniejącej mgły przekroczyli łuk Skalnej Bramy Tul Duaru i ruszyli na wijącą się między górskimi ścianami dróżkę.
Jechali równo i szybko po kamienistej ścieżce, która na przemian wznosiła się i opadała. Echa kopyt odbijały się po wielokroć od stromych zboczy i skał, wypełniając wąwóz setkami rytmicznych uderzeń. Żołnierze bacznie obserwowali całą okolicę trzymając broń w pogotowiu. Każdy zdawał sobie sprawę, że jeśli natkną się na owych szaroskórych olbrzymów, których bez wątpienia było więcej, niż jeden, to bez strat się raczej nie obejdzie. Jedenastka ludzi to niewiele wobec trolla, nawet jeśli w ich szeregach znajduje się mag pokroju Daemara. Były to wyjątkowo twarde bestie.
Droga wypełniona niepokojem i oczekiwaniem dłużyła się niemiłosiernie. Stukanie kopyt wydawało im się coraz głośniejsze. Głośniejsze od lawiny głazów i złośliwie obwieszczające kryjącym się pośród skał potworom ich nadejście. Oczy każdego z żołnierzy poszukiwały najmniejszego ruchu na pochylających się nad nimi skalnych półkach, zanurzonych w bladym świetle jesiennego zmierzchu. Nerwowe milczenie przedłużało się w kolejne bezlitosne godziny podróży. Stalowa szarość nieba z wolna skryła się za zasłoną bezgwiezdnej nocy, pozostawiając podróżników na pastwę niknącego wśród chmur księżyca.
Jechali teraz w zimnym blasku rzucanym przez kostur, który Daemar unosił przed sobą. Cienie rozstępowały się przed nimi, tańcząc pośród skał i rozpadlin, by złączyć się ponownie za plecami żołnierzy.
-Może tych trolli już nie ma?... – przerwał nagle milczenie jadący tuż za Eilenem Hars.
-Pewnie. Albo ich wcale nie było! – zarechotał z tyłu lekko sepleniący Ragan. – Najedli się szaleju i teraz trollami straszą...
-Albo sami na tą karawanę napadli... – dorzucił cicho Groth.
-Jak jechała z sorileńskich kopalń, to sam bym ją chętnie obrobił! – rzucił beztrosko Ragan, co wywołało falę śmiechu wśród żołnierzy.
-A mnie wystarczyłaby nagroda za twój pusty łeb... – włączył się Geremon. – Właściciel karawany pewnie by nie poskąpił grosza...
-Najpierw musiałbyś się nauczyć machać mieczem, bo byś prędzej swój łeb strącił! – jeszcze donośniejszy śmiech wypełnił dolinkę po uwadze Ragana.
-Cisza! – warknął w końcu Eilen. – Nawet jeżeli żadnej karawany, ani trolli tu nie było, bądźcie czujni, jakbyście sami je widzieli!...
Wszyscy byli już mocno zmęczeni całym dniem drogi, ale wiedzieli, że bezpiecznie odpocząć będą mogli dopiero po opuszczeniu wąwozu. Nie brakowało w nim miejsc na zasadzki, a ciemność i otaczające skały nie sprzyjały konnym manewrom.
Ludzkie oczy bystre za dnia, w nocy nie mogły równać się z trollowymi. Poszukiwały punktów jasnych, bądź ruchliwych, które noc skrzętnie skrywała. Trollowi światło nie było potrzebne, gdyż i bez niego znakomicie widział. Wiedział o tym Daemar, Eilen, a także każdy żołnierz.
Pozostawiwszy dawno za sobą północ, Daemar pokonał zbocze kolejnego wzniesienia i zatrzymał się na jego szczycie. Blask kostura znacznie zmalał, a mag stał w bezruchu wpatrując się w ciemność.
-Co się stało? – szepnął Eilen zatrzymawszy konia tuż obok. – Co widzisz, Panie?
Sam dziesiętnik nie był w stanie niczego dostrzec. Jego wzrok nie sięgał ani połowy drogi do zagłębienia, ale wnioskował, że dla Daemara nie jest to problemem.
-Zniszczona karawana... – mag wspomniał słowa jeźdźców napotkanych przy wejściu do wąwozu. – Musimy być czujni. Te trolle nadal mogą tu być.
Spiął konia i ruszył w dół. Kula światła tworząca zwieńczenie kostura zmniejszyła się i osłabła, ale wciąż wskazywała żołnierzom drogę. Eilen podążył za Daemarem, skinieniem dłoni nakazując pozostałym to samo. Nagle powietrze rozdarło niezbyt odległe wycie. Wszyscy przystanęli, nasłuchując krążącego wśród skał echa. Bez wątpienia musiał być to troll, jednak w jego głosie dało się słyszeć coś zaskakującego.
-Jest ranny!... – stwierdził Hars, nie kryjąc zdziwienia. – Ktoś tutaj wciąż walczy!
-Trzeba go znaleźć! Może pomożemy, a i bitki przy tym zakosztujemy! – wyszczerzył się Ragan ukazując luki po zębach.
-Poskromcie swą żądzę walki, panowie – rzekł zamyślony Daemar, który już zdążył znaleźć się pośród szczątków karawany. – Trolli jest więcej... Nie dwa... ani nie trzy...
-To tylko więcej powojujemy... – rzucił półgębkiem Ragan, stojący nieopodal z innymi żołnierzami.
Mag jeździł pomiędzy roztrzaskanymi wozami, pogubionymi towarami i rozrzuconymi ciałami ludzi i zwierząt. Wszędzie pełno było śladów walki, jednak nie widać było nigdzie ciał trolli. Po chwili dołączyli do niego pozostali.
-Szaroskórzy uderzyli znienacka. Nie było czasu na obronę. Żadnego nie zdołali ubić... – stwierdził Eilen stanąwszy obok maga.
-Bo za szybko uciekali... – dorzucił swoje Ragan.
Blask kostura rozszerzył się odkrywając znacznie większy obszar pola walki.
-Eilenie, zawróćcie. – powiedział cicho Daemar po chwili zastanowienia. – Dalej pojadę sam.
-Dlaczego? – obruszył się młody dziesiętnik. – Panie, przecież powiedziałem, że nie zawrócimy, dopóki nie przekroczysz wschodniej bramy wąwozu...
-Doceniam to, przyjacielu, ale zawróć swoich ludzi... Ta karawana miała silną kompanię, która jednak nie zdołała nic zrobić. – wskazał kosturem grupę ciał krasnoludów, roztrzaskanych ciosami trollowych maczug. – Zawróćcie, póki jest jeszcze czas.
Zapadła chwila ciszy, po raz kolejny przerwana przeciągłym rykiem rannego stwora. Tym razem dało się w nim wyczuć niewypowiedzianą furię. Eilen poczuł, jak cierpnie mu skóra na karku, nie dał jednak nic po sobie poznać. Stał ze wzrokiem wbitym w ciemność, z której wydobywały się ryki bestii. Ciemność, w kierunku której zmierzali.
-Tam nadal trwa walka... – powiedział w końcu marszcząc brwi. – My możemy pomóc. Nie wolno nam odjechać, nie czyniąc nic dla tych, co tu zginęli, i dla tych, którzy wciąż walczą.
Daemar wiedział, co kieruje młodym dowódcą i rozumiał jego decyzję. Obawiał się jednak, czy ta walka nie przerośnie ich możliwości.
-Niech zatem tak będzie. – odparł po chwili. – Ruszajmy.
Eilen krótką komendą zebrał ludzi, którzy zdążyli się nieco rozproszyć wśród pozostałości pechowej karawany, po czym wszyscy ruszyli kolumną za Daemarem. Wąska wyboista droga, oświetlona jedynie bladym światłem kostura, wydawała się wyjątkowo nieprzyjazna. Konie potykały się na uciekających spod kopyt kamieniach i ślizgały na miękkim gliniastym błocie. Wydawało się, że dróżka sama próbowała ich zawrócić i przestrzec przed niebezpieczeństwem, do którego wiodła.
Biegła najpierw w dół, później w górę, wijąc się pomiędzy skałami, raz po raz zmieniając kierunek i skutecznie utrudniając orientację. Gdy w końcu przekroczyli najwyższy punkt wzniesienia, Daemar zatrzymał oddział. Wbił wzrok w zalegającą przed nimi ciemność, a jego twarz nabrała jeszcze surowszego wyrazu. Eilen zrównał się z nim i również spróbował coś dostrzec, jednak znowu bez rezultatu.
-No to jesteśmy... – szepnął ponuro mag. – Jakieś pół stai przed nami leży martwy troll. Nieco niżej jest drugi. Szuka czegoś pośród skał. Albo kogoś...
Eilen zadrżał. Daemar domyślał się, że chłopak jeszcze nigdy nie walczył z trollami, jednak jako dowódca nie mógł pokazać strachu. To nie było to samo, co potyczki z nagorami, czy mrocznymi. Trolle były wielkie, silne i wytrzymałe. Do tego nieprzewidywalne, jak dzikie zwierzęta.
-Przygotujcie się! – rzucił krótko do dziewiątki żołnierzy. – Troll jest wśród skał poniżej. Jeden leży ubity... Drugi jest nasz!
-Eilenie!... – Daemar bezskutecznie próbował przekrzyczeć ruszających do walki wojowników. Zadrżała ziemia pod kopytami dziesiątki rumaków, zadźwięczały dobywane z pochew miecze, wśród których jego głos przemknął zupełnie niepostrzeżenie.
Konie pomknęły w dół po wyboistej ścieżce pośród ledwie widocznych skał i głazów, pozostawiwszy za sobą przytłumione wołanie maga. W kilka chwil dotarli do martwego ciała bestii, rozciągniętego poniżej niewielkiej półki skalnej. Nie zwalniając ani na chwilę, pognali dalej – w stronę rumowiska, gdzie miał znajdować się drugi szaroskóry.
Nagle miarowy tętent kopyt zagłuszył potworny ryk ginącego zwierzęcia. Eilen spojrzał za siebie i krew w nim zastygła. Z płytkiej, ledwie widoczniej rozpadliny w skalnym zboczu niespodziewanie wytoczył się olbrzymi troll i uderzył w sam środek kolumny żołnierzy. Koń Harsa trafiony potężną maczugą runął bezwładnie na ziemię miażdżąc swojego jeźdźca. Pozostali rozproszyli się próbując okiełznać przerażone zwierzęta. Eilen zamarł, gdy bestia ruszyła w jego stronę wymachując wielkim drewnianym konarem.
Wtem strzała przeszyła powietrze i utkwiła w muskularnym ramieniu potwora. Po chwili druga trafiła w szyję. Nie tracąc werwy troll rzucił się w kierunku, z którego padły strzały. Geremon zdołał jeszcze raz naciągnąć cięciwę, nim znalazł się w zasięgu jego ramion. Pocisk wbił się w pierś, wywołując grymas bólu na szkaradnej mordzie bestii. Niestety dla Geremona było już za późno na ucieczkę. Błyskawiczny wymach maczugą zerwał go z siodła i posłał na skalną ścianę.
Czterej inni żołnierze zdołali się zebrać w tym czasie i ruszyć do ataku. Jedna włócznia odbiła się od twardego grzbietu, ale druga przeszyła bok potwora. Koszmarny ryk bólu przywrócił Eilenowi świadomość. Rozejrzał się poszukując pozostałych żołnierzy – wszyscy pochłonięci byli walką. Groth bezustannie posyłał kolejne strzały, które wprawdzie nie mogły szaroskórego powalić, ale skutecznie przeszkadzały mu w wykonaniu jakiegokolwiek ataku. Troll wił się, ryczał i zasłaniał przed ciosami, wokół niego krążyło czterech żołnierzy z włóczniami i toporami – panował ogólny chaos.
Wnet rozwścieczony olbrzym zaczął miotać się na wszystkie strony i tłuc maczugą na oślep. Ragan znalazł się na ziemi, gdy jego koń, przerażony hukiem roztrzaskiwanej skały, stanął dęba. Stwór rzucił się w jego stronę, grzmocąc wściekle konarem w ziemię. Posypały się drzazgi i pokruszone kamienie. Niewiele myśląc, Eilen spiął konia i pogalopował w jego stronę. Ciął mieczem nogę bestii, gdy nagły rozbłysk ostrego światła zakłuł go w oczy. Oślepiony odjechał na bok, słysząc za plecami straszliwy skowyt potwora. Gdy po chwili odzyskał wzrok, zobaczył trolla upuszczającego maczugę i chwytającego się za głowę. Wciąż boleśnie zawodzący potwór padł na ziemię i jął odpełzać na bok, skrywając mordę w wielkich dłoniach. Zanim do Eilena dotarło, co się stało, Ragan zerwał się z ziemi, wskoczył na grzbiet powalonego olbrzyma i rozrąbał mu łeb potężnym ciosem topora. Ciało zadrgało konwulsyjnie, zatrzęsło się i znieruchomiało wydając śmiertelny charkot.
-Jak ja nienawidzę tego ścierwa... – burknął Ragan wyszarpując ostrze topora z rozłupanej czaszki bestii.
Zza skał wyłoniła się rozświetlona postać Daemara. Kula światła na zwieńczeniu kostura rozjaśniła okolicę, ukazując pole bitwy w całej okazałości. Eilen, korzystając z okazji, uważnie przyjrzał się szaroskóremu, który mierzył ponad piętnaście stóp wzrostu. Jego szara, pokryta krostami i zgrubieniami skóra luźno okrywała groteskowo uformowane, ale niezwykle potężne cielsko. Miał ramiona niemal dwukrotnie dłuższe od nóg, a szerokie barki utrzymywały nieproporcjonalnie małą głowę.
-Eilen! – warknął Daemar zbliżywszy się do dziesiętnika. – Zbieraj ludzi i konie. Zawracacie!
Jego spojrzenie było twarde i lodowato zimne, a ton głosu nie akceptował sprzeciwu. Młody dowódca poczuł się, jak skarcone dziecko.
-To był ten troll, na którego tak chwacko ruszyliśmy na oślep? – zadrwił Ragan ignorując osobę maga. – Może na następnego szarżujmy z przewiązanymi oczami? A nuż bardziej nam się poszczęści... – rzucił spoglądając na ciało Harsa.
-Ten, na którego ruszyliście, ma się dobrze i właśnie zmierza w tym kierunku, więc jeśli nie chcecie zasiąść jeszcze dzisiaj w Wiecznych Komnatach, lepiej stąd uciekajcie. – odparł Daemar nie zważając na kąśliwe uwagi żołnierza.
-Gdzie zatem toczy się ta bitwa, której szukaliśmy? – zaciekawił się Groth.
-Obawiam się, że już dobiegła końca... – mruknął mag wyraźnie tracąc cierpliwość. – Tak, jak i wasza. Wynoście się stąd!
-Żyje! Geremon żyje! – obwieścił po chwili Alar, znalazłszy pośród skał towarzysza. – Źle z nim, ale jeszcze dycha...
-Zabierzcie go. – rozkazał Eilen. – I znajdźcie jego konia. Zawracamy... Ragan, weźmiesz ciało Harsa. Groth ci pomoże. Jazda! – wymienił z Raganem gniewne spojrzenie. –Asnor i Orin niech rozpalą pochodnie. Nie mamy wiele czasu...
Był wściekły na siebie i na wszystko, co zaszło tego wieczora, a komentarze i oskarżenia krnąbrnego żołnierza pod jego adresem wcale nie poprawiały mu nastroju.
Gdy tylko wszyscy zajęli się wykonywaniem rozkazów i zbieraniem do powrotu, Daemar zbliżył się do Eilena.
-Dobrze zapamiętaj tę nauczkę, chłopcze. Lekkomyślny dowódca gorszy jest, niż przebiegły wróg, pamiętaj o tym. – głos maga wciąż był surowy, ale już nie tak gniewny. Po chwili także ta surowość ustąpiła. – Bywaj przyjacielu. Doprowadź ich wszystkich szybko do miasta. Niech wam sprzyjają myśli Unitora.
Nie czekając na odpowiedź spiął konia i pognał w gęstniejący mrok, rozcinając go świetlistą łuną kostura, niczym mieczem. Eilen śledził jeszcze wzrokiem sylwetkę jeźdźca, dopóki nie rozpłynęła się wśród skał i cieni, by po chwili ostatni raz rozświetlić niebo bladą błyskawicą, po której rozległ się stłumiony ryk szaroskórego.
* * * |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Thornvall
Mędrzec Imperium
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 624 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Północne Krainy
|
Wysłany:
Czw 14:57, 03 Sie 2006 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Ciekawe, trafione dialogi. W dodatku napisane z lekką nutą kąśliwość między żołnierzami Super
A teraz uwagi...
Chyba we wszystkich fragmentach zobaczyłem coś, co mnie dziwi... np
Orgrim napisał: |
-Zabierzcie go. rozkazał Eilen. I znajdźcie (...) |
Pierwszy raz widzę taką interpunkcję, dotychczas zetknąłem się z takimi zdaniami bez tej czerwonej kropki - co innego "?" lub "!", ale kropkę w takim miejscu widzę pierwszy raz - wg mnie dopiero ta po Eilen kończy zdanie i jest na swoim miejscu...
Lubię się czepiać szczegółów - wiem - ale troszkę mnie to zdziwiło.
Jakkolwiek nie ma to większego wpływu na treść
Teraz druga uwaga (ta chyba ważniejsza) - gdzie podział się ten troll, na którego szarżowali? Przecież Daemar powiedział, że ma się dobrze i się zbliża, czy był aż tak daleko, by żołnierze mogli zrobić tyle rzeczy ile zrobili? Przecież jeszcze sobie rozmawiali, znaleźli rannego i... zbierali się do powrotu. Tego właśnie nie mogę zrozumieć. Jest jakaś nieścisłość - troll się zbliża, a oni bez napięcia, po woli się zbierają... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Orgrim
Mędrzec Imperium
Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 623 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Azaram
|
Wysłany:
Czw 15:27, 03 Sie 2006 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
hm - ten fragment, który sytujesz rzeczywiście zawiera błąd, ale polegający tylko na obecności tam kropki
bo dokładny cytat z tekstu ma tam pauzy:
Cytat: |
-Zabierzcie go. – rozkazał Eilen. – I znajdźcie jego koni |
natomiast co sie stało z tym trollem? Nie pamietam jak te fragmenty tam powrzucałem ale widocznie to się w zamieszczonym tekście nie znalazło...
Otóż - na tego trolla pojechał sam Daemar - właśnie na końcu tego fragmentu pojechał w jego stronę.
Ale zajrze do następnego fragmentu, czy rzeczywiście tego tam nie ma...
(a jak nie ma to moge uzupełnić) ![Razz](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_razz.gif) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Thornvall
Mędrzec Imperium
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 624 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Północne Krainy
|
Wysłany:
Czw 15:36, 03 Sie 2006 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Rzeczywiście - są tam pauzy, ale musiałem je przypadkiem skasować, gdy poprawiałem posta mój błąd
Chodziło mi o kropkę przed pierwszą pauzą ![Wink](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_wink.gif) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|